Ostatnie spotkanie z duchem - cz. 4. bajka angielska. Gdy widmo zbliżało się do Scrooge’a, on upadł przed nim na kolana. Przybysz wnosił ze sobą coś bardzo tajemniczego i groźnego. Długi, czarny płaszcz, podobny do całunu, szczelnie spowijał całą postać ducha, nawet głowę i twarz, wystawała z niego tylko jedna wyciągnięta Moje spotkanie z Bogiem. „W tym objawiła się miłość Boga do nas, iż Syna swego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy przezeń żyli”. (I Jana 4, 9) Byłem trudnym dzieckiem, a posłuszeństwo nie było moją mocną stroną. Pomimo, że mój ojciec często mnie karcił, wiele to nie pomagało. Książka Moje spotkanie z pedagogiką Marii Montessori - od 32,04 zł, porównanie cen w 17 sklepach. Zobacz inne Nauki humanistyczne i społeczne, najtańsze i najlepsze oferty, opinie.. Kobieta na schodach. 5. Lady Dorothy Townshend. 6. Zdjęcie grupowe. 1. Duch w szkockim zamku. Prawie dwa lata temu pewna kobieta wybrała się z rodziną na wycieczkę do szkockiego zamku Dudley. Mając ze sobą smartfona sfotografowała prawie tysiącletni budynek. Moje spotkanie z duchem na strychu w szkole. Moje spotkanie z duchem . Był to zwykły słoneczny ,dzień w czasie lekcji. Były to zajęcia na świeżym powietrzu w nowej szkole. Przyszła do mnie pani Jadzia abym wyszedł zobaczyć czy są trutki na myszy i poszukać paletek do gry w tenisa Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd. Opowiedzieć o kimś, kto jest wielką tajemnicą, kto nie ma początku ani końca, kto jest Bogiem, a jednocześnie jest we mnie i przenika moje życie? To niewykonalne… ale konieczne! Maja Miduch – pochodzi z Krakowa, tam też uczy języka hebrajskiego i Starego Testamentu w seminarium salezjańskim. Jest liderem wspólnoty „Głos na Pustyni”. Ostatnio napisała książkę pt. „Biografia Ducha Świętego”, która właśnie ukazuje się w wydawnictwie WAM Roman Koszowski /Foto Gość Trzeba mówić o Nim, trzeba się dzielić tym, jaki jest, ale najważniejsze jest jednak, by Go doświadczyć. Moje osobiste spotkanie z Duchem Świętym ma długą historię. Chciałabym jednak napisać o trzech konkretnych momentach mojego życia, w których doświadczyłam Go bardzo mocno jako Tego, który niesie wolność. Jestem córką Boga Byłam już na studiach doktoranckich, miałam za sobą doświadczenie Odnowy w Duchu Świętym, studiów teologicznych i wielokrotnych spotkań z osobami żyjącymi wiarą na co dzień. A jednak to właśnie gdy tego dnia słuchałam nauczania katolickiego księdza i protestanckiego pastora, dotarła do mnie prawda, która wywróciła moje dotychczasowe życie do góry nogami. Duch dał mi się poznać jako ten, który daje mi zupełną wolność! Czyni mnie całkowicie wolną i… na tym wcale nie kończy. Prowadzi do czegoś jeszcze: do bycia córką Boga (por. Rz 8,14-16). Zdałam sobie wtedy sprawę, że do tej pory moje modlitwy, moje zachowanie były obrazem tego, że czułam się niewolnikiem. Błagałam Boga o łaski, w przestrzeni duchowej poruszałam się jakby na palcach, ostrożnie, ze strachem, by nie przekroczyć żadnej granicy, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że wszystko, co jest Boga, należy też do mnie, bo jestem Jego córką, dziedziczką wszelkich dóbr duchowych i materialnych, które są własnością mojego niebieskiego Taty. To właśnie Duch uzdalnia mnie do zawołania: „Abba! Tatusiu!” (por. Ga 4,6-7). To On sprawia, że mogę odebrać to, co należy do mnie! Nie jestem też niewolnikiem, któremu za zbiegnięcie z domu pana w najlepszym wypadku wypalano znamię na czole, ale jestem córką, którą Ojciec wita zawsze z otwartymi ramionami, nawet jeśli roztrwoniłam cały majątek i upadłam tak nisko, by jeść razem ze świniami (por. Łk 15,11-32). Bóg woli mieć upadające, ale wolne dzieci niż niewolników, którzy ze strachu przed złamaniem prawa zrzekają się daru wolności. Gdyby tak nie było, nie obdarowałby nas wolnością ani Duchem! Paraklet w kolejce do spowiedzi Bóg jest zaskakujący i działa całkowicie inaczej, niż człowiek by zaplanował i wykalkulował. Wielokrotnie słyszałam w Kościele, że Bóg posyła swojego Ducha po to, by nas uświęcił. I pierwszym skojarzeniem, jakie mi przychodziło do głowy po usłyszeniu takiego stwierdzenia, było: Bóg posłał Ducha, by ten pomógł nam nie popełniać grzechu. I w pewnym sensie jest to prawda, ale jakby wtórna, efekt uboczny tego, co naprawdę się dzieje. U ewangelisty Jana czytamy, że Bóg pośle Parakleta (por. J 14,16). I nam, współczesnym, niewiele to mówi, a tłumaczenie polskie „Pocieszyciel” może kojarzyć się dość rzewnie, ale niekoniecznie prawdziwie. Wbrew pozorom nie chodzi tu o kogoś, na kogo ramieniu moglibyśmy się wypłakać. Mamy tu bowiem nawiązanie do starożytnej praktyki sądowniczej, która znała urząd parakleta jako kogoś, kto miał prawo stanąć przy oskarżonym i swoją nienaganną opinią go uniewinnić. Stałam kiedyś w kolejce do spowiedzi i doskonale zdawałam sobie sprawę z powagi moich przewinień. Im dłużej stałam (a kolejka była naprawdę imponującej długości), tym bardziej strach zakradał się do mojego serca. Był to strach przed osądem i przyznaniem się do winy, ale właśnie wtedy przypomniałam sobie, że nie jestem sama, że stoi przy mnie Paraklet! Nie, nie dlatego, że jestem bez grzechu, ale właśnie dlatego, że mam na sumieniu poważne wykroczenia. I zostanę uniewinniona! Nie dlatego, że dobro, które robię w życiu, przeważy, ale dlatego, że Bóg posłał Parakleta, który jest święty i którego sprawiedliwość zasłoni moje grzechy. Na tym polega właśnie uświęcająca moc Ducha – rozlewa swoją sprawiedliwość na nas – niesprawiedliwych. On jest naszą wolnością od potępienia! Kogo widział we śnie Żyd BenJamin? Mam takie ulubione miejsce w Jerozolimie na Starym Mieście, gdzie – ilekroć odwiedzam Święte Miasto – lubię przesiadywać. Pewnego dnia spotkałam tam starego Żyda z długą siwą brodą, w kapeluszu, czarnym płaszczu. Można by rzec, jak z obrazka, jak z filmu… I właśnie ten syn Jakuba nauczył mnie kolejnej rzeczy o Duchu Świętym. Czy nie wiedziałam jej wcześniej? Nie nauczono mnie tego w domu, w szkole i na studiach teologicznych? Nie, tam mi włożono wiedzę do głowy, tu miałam okazję doświadczyć. Więc czego się nauczyłam? Ów staruszek zaczął ze mną rozmowę i po pewnej chwili zaczął się dzielić swoim doświadczeniem „tego, którego chrześcijanie nazywają Jezusem”. Mówił o śnie, który miał przed latami, w którym widział Jezusa. Śnie – jak się wyraził – pełnym mocy i ognia Najwyższego. Mówiąc, płakał i powtarzał: „Tam był Duch Boży! Duch Boży!”… Kiedy przypominam sobie tego staruszka, ze wzruszeniem i bólem opowiadającego swoją historię, i jego przejęcie, kiedy mówił o Duchu Bożym, robi mi się z jednej strony smutno na sercu: bo znam wielu katolików, którzy przeszli dość obojętnie wobec Ducha Świętego. Z drugiej strony są we mnie niesamowite poruszenie i radość, że Bóg w swojej wierności znajduje ścieżki, o których wielu z nas nawet się nie śniło, które nie mieszczą się w ustalonym schemacie. Stary Benjamin nauczył mnie o Duchu Świętym, że nie możemy Go sobie przywłaszczyć, nie możemy zamknąć Go w naszym kościele, parafii, wspólnocie. On wieje tam, gdzie chce, i On sam zna plan, jaki ma do wykonania. Nasze oczekiwania względem Niego, próby zamknięcia, sklasyfikowania, przypisania do konkretnej wspólnoty zawsze zawiodą. On jest przecież zupełnie wolny w swoich decyzjach! Moje spotkanie z duchem (Którymś z lektury "Opowieść Wigilijna", historia zmyślona) opowiadanie z elementami dialogu. (przynajmniej jedna kartka papieru kancelaryjnego) Dialog: - Witaj jestem duchem przeszłych świąt Bożego Narodzenia - powitał mnie duch. - Witaj duch uprzedzone mnie, że przyjdziesz, ale chciałambym cię zapytać gdzie mnie zabierzesz - zapytałam ducha. - Jak to gdzie do twoich przeszłych świąt Bożego Narodzenia. - Ach no oczywiście. ......... - To jest duchu moje dzieciństwo jak jeszcze byłam mała, a to moja kuzynka Kalina aaa to moja mama i tata, babcia dziadek. Tu jest cała moja rodzina - powiedziałam uradowana. - Tak to są twoje przeszłe święta - powiedział łagodnie duch. - O teraz będziemy dzielić się opłatkiem hihi jednak nie wszyscy się zmieścili w salonie. - Teraz będziemy śpiewać koledy, a Asia będzie grać na wlecie o ateraz zaganiam wszystkie dzieci do jednego pokoju by czeakc na w końcu wychodziy są prezenty to jest mój domek dla lalek - mówiłam przekrzykując swoją młodszą ja która też nie mogła przestać się cieszyć z prezentów. - Jednak to już koniec musimy wracać nie możemy tu zostać muszą do ciebie przyjść wszystkie duchy - powiedział duch dotykając mojego ramienia. - Duchu rozumiem o co chodzi mam się zmienić i już się zmienie zrozumiałam moje błedy - powiedziałam spokojnie do ducha. - Tak więc wracajmy. I wszystko znikło ... KONIEC Myśle ze pomogłam. :-) zapytał(a) o 18:25 MOje spotkanie z duchem-opowiadanie z urzyciem dialogu-Dziady część ll MOje spotkanie z duchem-opowiadanie z urzyciem dialogu-Dziady część ll Odpowiedzi kikich33 odpowiedział(a) o 18:29 Był to spokojny, a przynajmniej tak mi się wydawało, godziny jedenastej poszłam spać. Godzinę później obudził mnie krzyk. Pomyślałam, że mama jeszcze sprząta, ale myliłam to kobieta o długich blond włosach krocząca ku nic nie mówiła. Gdy dostatecznie się zbliżyła rzekła:-Nie obawiaj się, jestem duchem twojej jest cel tej wizyty? - powiedziałam nie ukrywając Ci do przekazania ważną wiadomość. Czy wiesz, że w twoim wieku też mieszkałam w tym pokoju? Kochałam go za to, że jest w nim nutka magii. Zginęłam mając szesnaście lat, bo byłam za bardzo ciekawa... Za bardzo...-Więc chcesz mnie ostrzec przed czymś?-Ot co ! Nie wychodź z pokoju między godziną pierwszą a czwartą rano. Po północy tylko ten pokój jest chroniony przeze mnie i innych co mi się może stać? Co mi grozi?-Dziecko ! Grozi Ci śmierć. Ten dom jest przeklęty, a ja od czasu swojej śmierci sprawuje nad nim pieczę. Jesteś wybranką. Jako pierwsza po mnie, czyli od ponad połowy wieku, mieszkasz w tym pokoju. Ta bariera... Nie pozwoli Ci Będę przestrzegać twoich złamiesz którąś znów się pojawię ! - po tych słowach rozpłynęła się w różnobarwnej mgle. Próbowałam usnąć ponownie, ale nic z tego. To chyba przez te emocje... daj naj pliss 99sarcia odpowiedział(a) o 20:11 „ Moje spotkanie z duchem”Był piękny środek lata. Gdy się obudziłam nie miałam pojęcia, że ten dzień będę pamiętała do końca moich dni. Po zjedzeniu śniadania postanowiłam wybrać się na spacer z moim psem Sonią. Mieszkam w pięknej okolicy za miastem a do tego jeszcze była taka śliczna pogoda. Wraz z Sonią poszłyśmy do pobliskiego lasku. Było tam przepięknie : korony drzew pokryte były zielonymi młodymi listkami, wielkie kępy przeróżnych traw były miękkie niczym biały puch zimą , znalazły się tam także pięknie pachnące, kolorowe kwiatki. Pod wpływem piękna las wydawał się niczym magicznym. W pewnym momencie Sonia zaczęła głośno szczekać. Przestraszyłam się , ale gdy się rozejrzałam nikogo nie było widać. Szłyśmy dalej. Nagle w głębi buszu zauważyłam starą chatkę. Podeszłyśmy bliżej, gdy stanęłyśmy przed drzwiami same się otworzyły. Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle Sonia wbiegła pędem w głąb chałupy. Nie reagowała na moje wołanie, więc musiałam wejść do środka. Wewnątrz dom wydawał się ogromny, miał aż 6 pokoi. Na ścianach widniały piękne malowidła, które tworzyły historię. Gdy się nim przyglądałam usłyszałam dziwny głos:- Podejdź dziecko?- Kto mówi?- zapytałam To mój dom mieszkałam w nim od lat - odpowiedział głos. – Podejdź nie bój się , nie zrobię ci trochę się bałam podeszłam. Gdy weszłam do pokoju zauważyłam stary, drewniały , bujany fotel. Siedziała w nim staruszka. Wyglądała bardzo blado i przezroczyście. Właśnie wtedy uświadomiłam sobie że to duch. Starsza kobieta trzymała na swoich kolanach Sonię. Gdy tak patrzyłam na nią z przerażeniem pani zapytała:- Często bywasz tu w lesie ?- Tak, uwielbiam te miejsce. Odpowiedziałam już bardziej Niestety nie mam tylu sił żeby sprzątać mój dom, ani zadbać o ogród który jest tak zarośnięty że go wcale nie widać. Odrzekła ze smutkiem miałabym do ciebie prośbę moje drogie dziecko. Czy mogłabyś przychodzić do mnie co tydzień, sprzątać mój dom i opiekować się ogrodem?- zapytała Po chwili namysłu odpowiedziałam:- Z miłą chęcią - Mam jeszcze jedno pytanie. W lesie jest tyle pięknych kwiatów. Czy w drodze do mnie mogłabyś zbierać i przynosić do mojej chatki bukiet kwieci?- Jak najbardziej. – pani z radości uśmiechnęła się od ucha do ucha. Nagle Sonia wybiegła na Przepraszam bardzo, ale muszę wracać do domu pewnie mama się Dobrze dziecko idź już. Do widzenia!- odparła- Do widzenia. –odpowiedziałam i wyszłam z magicznej znalazłam się na dworze las jeszcze mocniej tętnił życiem niż zwykle. Odwiedzałam staruszkę co tydzień, Sonia też ze mną chodziła. To był nasz mały sekret. Do końca życia nie zapomnę tego na naj... :-) MKonet odpowiedział(a) o 18:57 Wracając ze szkoły inną drogą niż zawsze zobaczyłem nagrobek. Był trochę zakurzony i miał porozrzucane znicze oraz kwiatki. Postanowiłem go posprzątać, wziąłem kwiatki włożyłam do kolorowej butelki z plastiku. Znicze wrzuciłem do kosza obok , potem poszłam do domu. W nocy obudziło mnie skrzypienie drzwi i tupanie. Wstałam z łóżka i zobaczyłam ducha. Był niezbyt wyraźną postacią przypominającą dziewczynkę. Spytałem go ze strachem. Cz... czego chcesz ? On natomiast. podziękować za wyczyszczenie nagrobku. Ja na to z ulgą. -Ależ proszę, chciałem być miły i spełnić dobry uczynek. - Wszyscy w szkole mnie nie lubili, poniżali więc popełniłam samobójstwo na tamtej drodze lecz po śmierci rodziców nikt już nie dbał o ten nagrobek, jeśli coś to tylko pluli. Duch mówił bez opamiętania. I w końcu się rozpłynął mówiąc "żegnaj", a ja natomiast nie mogłem spać całą na naj :D Uważasz, że ktoś się myli? lub Liceum PolskiMatematykaChemiaFizykaInformatykaAngielskiNiemieckiFrancuskiGeografiaBiologiaHistoriaWOSWOKPOReligiaMuzykaPlastyka Gimnazjum PolskiMatematykaChemiaFizykaAngielskiNiemieckiHistoriaBiologiaGeografiaWOSMuzykaPlastykaReligiaZAMÓW PRACE Spotkanie z Duchem. Był ciemny i ponury wieczór. W ciemni księżyca widziałem kontury starego domu. Krok po kroku zbliżałem się do niego. Zdawałem sobie sprawę, że goni mnie najgroźniejszy przestępca na świecie, niejaki Bartolini Bartłomiej herbu Zielona Pietruszka. Postanowiłem więc okrążyć dom, gdy nagle usłyszałem za sobą kroki. Bez namysłu wyciągnąłem pistolet i obróciłem się. Nikogo za mną jednak nie było. Po chwili zobaczyłem poruszające się nieopodal krzaki. Wtedy z lekkim westchnieniem oddałem dwa strzały z magnum 47 i usłyszałem odgłos opadającego ciała na ziemię. Podszedłem i zobaczyłem przedziurawioną kamizelkę kuloodporną i wypływającą krew z głowy. Zrozumiałem, że po długim okresie czasu w końcu udało mi się oszukać mojego prześladowcę. Gdy wracałem po udanej akcji spotkałem mojego przyjaciela Ducha, który wykonał również czarną robotę. Potem mieliśmy do wykonania kolejną misję, ale wcześniej na ekranie monitora pojawił się napis, że czas już dobiegł końca. To wszystko bowiem nie było realne, ale działo się w rzeczywistości wirtualnej. Tak naprawdę była to akcja ,, szybki bąk ‘’, a w rolę Ducha wcielił się mój kolega Tomek xxx, z którym często gramy w conter-strike. Wie war deine Kindheit? Wie war deine Kindheit? Wie war deine Kindheit? Meine Kindheit war glcklich. Meine Eltern bemhten sich mich gut erziehen. Mit vier Jahren ging ich zum Kindergarten. Dort gefiel mir sehr. Mit sieben ging ich zur Schule. Ich bin sehr gute Schulerin bis zun achte Klasse. Dann fiel ich in der schlechter Gesellschaft hinein. ... Materiały niemetalowe Materiały niemetalowe MATERIAŁY NIEMETALOWE Drewno W technice mianem drewna określa się surowiec otrzymany ze ściętych drzew i ukształtowany przez obróbkę na odpowiednie asortymenty. Drewno jest tworzywem o budowie komórkowej. Ścianki komórek są zbudowane z subs... Integracja Polski z Unią Europejską a fundusze pomocowe. Integracja Polski z Unią Europejską a fundusze pomocowe. Fundusze pomocowe. Po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, w celu wyrównywania dysproporcji między poszczególnymi regionami, realizacja projektów inwestycyjnych w takich dziedzinach gospodarki jak transport, rolnictwo, zasoby ludzkie b... Pankracy jako bohater tragiczny Pankracy jako bohater tragiczny Pankracy był jednym z bohaterów dramatu Nie-Boska Komedia Zygmunta Krasińskiego. Przywódcą obozu rewolucjonistów, głównym oponentem hrabiego Henryka. Nosił imię emblematyczne - Pankracy z gr. Wszechwładny. Pankracego opisuje III i IV część drama... Konformizm: wpływanie na zachowanie Konformizm: wpływanie na zachowanie Psychologia społeczna. Temat: Konformizm: wpływanie na zachowanie. Literatura: 1. Psychologia społeczna. Serce i umysł. . I. Konformizm: kiedy i dlaczego? Konformizm – zmiana w zachowaniu na skutek rzeczywistego lub w... Uczucia romantyczne w IV cz. "Dziadów". Uczucia romantyczne w IV cz. "Dziadów". W każdej z trzech części tego utworu, wyraźnie widoczne jest ciągłe przechodzenie głównego bohatera z jednych skrajnych uczuć, do innych; taka huśtawka uczuć, charakteryzująca się obejmowanie bardzo dużej skali uczuć, je... Studia AdministracjaHistoriaPolitologiaPrawoSocjologiaPolitykaEtykaPsychologia DziennikarstwoFilozofiaPedagogikaEkonomia Rachunkowo¶ćLogistykaReklamaZarz±dzanieFinanseMarketingStatystykaTechniczneInformatyczneAngielskiNiemieckiArchitekturaMedycynaRehabilitacjaTurystykaKosmetologia studia szkoła streszczenie notatka ¶ci±ga referat wypracowanie biografia opis praca dyplomowa opracowania test liceum matura ksi±żka Opowiedzieć o kimś, kto jest wielką tajemnicą, kto nie ma początku ani końca, kto jest Bogiem, a jednocześnie jest we mnie i przenika moje życie? To niewykonalne… ale konieczne! Trzeba mówić o Nim, trzeba się dzielić tym, jaki jest, ale najważniejsze jest jednak, by Go doświadczyć. Moje osobiste spotkanie z Duchem Świętym ma długą historię. Chciałabym jednak napisać o trzech konkretnych momentach mojego życia, w których doświadczyłam Go bardzo mocno jako Tego, który niesie wolność. Jestem córką Boga Byłam już na studiach doktoranckich, miałam za sobą doświadczenie Odnowy w Duchu Świętym, studiów teologicznych i wielokrotnych spotkań z osobami żyjącymi wiarą na co dzień. A jednak to właśnie gdy tego dnia słuchałam nauczania katolickiego księdza i protestanckiego pastora, dotarła do mnie prawda, która wywróciła moje dotychczasowe życie do góry nogami. Duch dał mi się poznać jako ten, który daje mi zupełną wolność! Czyni mnie całkowicie wolną i… na tym wcale nie kończy. Prowadzi do czegoś jeszcze: do bycia córką Boga (por. Rz 8,14-16). Zdałam sobie wtedy sprawę, że do tej pory moje modlitwy, moje zachowanie były obrazem tego, że czułam się niewolnikiem. Błagałam Boga o łaski, w przestrzeni duchowej poruszałam się jakby na palcach, ostrożnie, ze strachem, by nie przekroczyć żadnej granicy, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że wszystko, co jest Boga, należy też do mnie, bo jestem Jego córką, dziedziczką wszelkich dóbr duchowych i materialnych, które są własnością mojego niebieskiego Taty. To właśnie Duch uzdalnia mnie do zawołania: „Abba! Tatusiu!” (por. Ga 4,6-7). To On sprawia, że mogę odebrać to, co należy do mnie! Nie jestem też niewolnikiem, któremu za zbiegnięcie z domu pana w najlepszym wypadku wypalano znamię na czole, ale jestem córką, którą Ojciec wita zawsze z otwartymi ramionami, nawet jeśli roztrwoniłam cały majątek i upadłam tak nisko, by jeść razem ze świniami (por. Łk 15,11-32). Bóg woli mieć upadające, ale wolne dzieci niż niewolników, którzy ze strachu przed złamaniem prawa zrzekają się daru wolności. Gdyby tak nie było, nie obdarowałby nas wolnością ani Duchem! Paraklet w kolejce do spowiedzi Bóg jest zaskakujący i działa całkowicie inaczej, niż człowiek by zaplanował i wykalkulował. Wielokrotnie słyszałam w Kościele, że Bóg posyła swojego Ducha po to, by nas uświęcił. I pierwszym skojarzeniem, jakie mi przychodziło do głowy po usłyszeniu takiego stwierdzenia, było: Bóg posłał Ducha, by ten pomógł nam nie popełniać grzechu. I w pewnym sensie jest to prawda, ale jakby wtórna, efekt uboczny tego, co naprawdę się dzieje. U ewangelisty Jana czytamy, że Bóg pośle Parakleta (por. J 14,16). I nam, współczesnym, niewiele to mówi, a tłumaczenie polskie „Pocieszyciel” może kojarzyć się dość rzewnie, ale niekoniecznie prawdziwie. Wbrew pozorom nie chodzi tu o kogoś, na kogo ramieniu moglibyśmy się wypłakać. Mamy tu bowiem nawiązanie do starożytnej praktyki sądowniczej, która znała urząd parakleta jako kogoś, kto miał prawo stanąć przy oskarżonym i swoją nienaganną opinią go uniewinnić.

moje spotkanie z duchem historia zmyślona